piątek, 27 listopada 2015

Farmona, krem zimowy dla sportowców spf50

Witajcie,

Na zewnątrz coraz chłodniej, więc dzisiaj mam dla Was recenzję kremu ochronnego od Farmony, który prezentuje się tak:


Z tego co się orientuję krem ten jest nowością. Chcąc go kupić długo szukałam opinii o nim w internecie, ale niestety nic nie znalazłam, więc kupiłam go w ciemno. Z dostępnością też miałam problem, bo musiałam kupić go w aptece internetowej. Było to jednak we wrześniu, kiedy za oknem było ponad 20 stopni, także możliwe, że teraz łatwiej jest na niego trafić.


O tym, że kupiłam właśnie tą wersję zdecydował filtr. Na rynku mało jest kremów chroniących nas przed mrozem i dodatkowo posiadających wysoki filtr. Za to Farmona od razu ma u mnie plusa.

Jak widzicie jego opakowanie to klasyczna tubka w czerwonym kolorze zamykana na klik. Opakowanie klasyczne i jak na mój gust najpraktyczniejsze. Łatwo możemy zaaplikować tyle produktu, ile potrzebujemy.


Konsystencja mnie trochę zaskoczyła. Spodziewałam się gęstej, kleistej kluchy, którą wyklajstrowałabym twarz. A tu nic z tych rzeczy.
Krem, jak na krem zimowy jest dość lekki, nie klei się. Od razu zapaliła mi się lampka, czy taka konsystencja zapewni mi odpowiednią ochronę. Producent na opakowaniu zapewnia, że mrozy -20 stopni z tym kremem nam nie straszne. Ja miałam okazję testować go na północy Szwecji, gdzie temperatura w dzień wynosiła -11 stopni i muszę przyznać, że krem sprawdzał się średnio. Po około godzinie przebywania na mrozie twarz była zaczerwieniona, a ja czułam podrażnienie.



Jeśli chodzi o komfort używania to byłam zadowolona. 
Krem co prawda lekko bieli, ale nie bardziej niż klasyczny krem z filtrem.
Moja sucha cera nie błyszczała się po nim. Puder nie był konieczny.
No i mogłam używam go na makijaż, bo krem kompletnie na makijaż nie działał. Wszystko wyglądało jak najbardziej normalnie.
Dodam, że używałam go hojnie. 

Krem kosztuje ok.14zł za 50ml.


W wielkim skrócie uważam, że jest to dobry produkt. Nie podrażnia, ładnie prezentuje się na twarzy, posiada filtr przeciwsłoneczny. Ja swoją tubkę dokończę teraz, kiedy na dworze nie jest jeszcze zbyt zimno. Na mróz poszukam czegoś treściwszego, nawet kosztem estetyki. Wam też tak polecam :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz