poniedziałek, 16 listopada 2015

Rozliczam denka...Wrzesień

Witajcie po raz kolejny w moim rozliczeniu,

Zostało już mało.
Wrześniowe denko jednak straszy jakością zdjęć, więc ostrzegam już teraz :)

Całość:


I po kolei:


1. Płyn do higieny intymnej Cien powodował pieczenie i dyskomfort "tych" okolic. Zużyłam go jako klasyczny żel pod prysznic, jednak i tu spisywał się średnio. Na pewno więcej go nie kupię.

2. Żel Palmolive men używał mąż, który jest klasycznym zjadaczem kąpielowym. Taka butla starcza mu może na tydzień, w porywach dwa.

3. Żel Cien. Kolejny gigant zużyty przez mojego lubego. Co tu dużo mówić, zużywa ich tak dużo, że w kolejnych denkach jego zużycia sobie daruję ;)

4,5. Dwa żele Apart oliwkowe. Jedną butlę zużyłam ja, drugą mąż. Polubiłam. Żel do złudzenia przypominał mi kremowe olejki myjące Nivea, z tym, że Apart jest o wiele lżejszy dla portfela.

6. Mydełko Isana Ahoj morze! czyli wakacyjna limitka. Pachniało cukierkami, myło dobrze, wysuszało jak każde. Byłam zadowolona.

7. Rossmann, mydło antybakteryjne. Wielka litrowa butelka, która wystarczyła nam na bodajże dwa miesiące. Mydło jak mydło. Pachniało ładnie, domywało. Bardzo ekonomiczne, dlatego obecnie używam kolejnej butelki, tym razem Sensitive.

8. Mydło Palmolive men, i znów mężuś. Chwalił sobie. Ba, kupił kolejne, więc musiało mu się podobać.

9. I love cosmetics...żel pod prysznic z peelingiem. Uwielbiam jego zapach. Kojarzy mi się od razu z moją mamą, która ubóstwia wanilię. Zauważyłam, że im jestem starsza tym bardziej upodabniam się do mojej rodzicielki także i ja ostatnio stale otaczam się wanilią :)


10. Szampon Babydream był przyzwoity, jednak nie na tyle żebym do niego wróciła. Zostawiał na włosach takie dziwne "coś". Miałam wrażenie jakby oblepiał. Do mycia włosów wolę Facelle.

11. Odlewka szamponu rumiankowego, którą chyba nawet tu pokazywałam. Jako oczyszczacz od czasu do czasu był całkiem ok, choć myślę, że więcej do niego nie wrócę.


12. I wspominany wyżej żel Facelle, który na wyjeździe zastąpił mi połowę kosmetyczki. Polubiłam, choć z przetestowanych przeze mnie wersji ta wydaje mi się najgorsza, a to za sprawą zapachu.


13. Mydło marsylskie, czyli mój niewypał. Pachniało jak smar, choć myło całkiem dobrze. Nie wiem co mnie podkusiło żeby wybrać wersję naturalną. Zużyłam tylko ok.1/3, reszta wylądowała w śmieciach.


14. Krem pod oczy Rival de Loop wspominam dobrze pomimo tego, że nic nie robił. Wiem, że więcej go nie kupię, no, ale do zarzucenia też mu nic nie mam.

15. Tonik RdL to mój absolutny hit. Wysłałam po niego niedawno męża, a on przyniósł mi niebieski Synergen, który jest przeokropny. Jak wykończę tamte ustrojstwo i tonik Balcils, który też czeka to na pewno będę wierna RdL.

16. Filtr dla dzieci Avon, który okazał się być całkiem przyjemny. Dość szybko się wchłaniał (choć lekką powłoczkę czuć było cały czas), nie świecił się, no i chronił. Nie wiem, czy do niego wrócę, bo pachniał cukierkami i wszystkie pszczoły za mną latały ;)

17. Krem na dzień Pharmaceris Emoliacti był lekki, niewydajny i nic nie robiący. Więcej u mnie nie zagości.

18. Bio-oil, z którym ostatnio się przeprosiłam. Był moim ratunkiem kiedy przesadziłam z korundem. Obecnie od czasu do czasu używam kolejnej buteleczki.

19. Ziaja demakijaż jak na taką cenę była całkiem w porządku. Zadziwiła mnie wydajność tego maleństwa. Wystarczył na długo. Teraz dokładnie nie pamiętam, ale na pewno na ponad dwa miesiące.
Teraz jednak używam Mixy i to chyba przy niej zostanę.

20. Próbka kremu Ziaja, która wystarczyła na dwa razy i już zauważyłam, ze lekko mnie zapycha, także pełnego opakowania nie kupię.


21. Rexona po raz kolejny. Mój hicior.

22. Krem do rąk Garnier to jeden z moich ulubieńców. W wakacje spisywał się tak dobrze, że dłonie mogłam kremować raz na kilka dni. Na zimę na pewno zaopatrzę się w niego znów.

23. Mascara Lovely to klasyk, którego przedstawiać nie będę. Na rossmannowskiej promocji kupiłam kolejną sztukę.

24. Błyszczyk powiększający Wibo. Szczypał. Wiem, ze tak być powinno, ale jednak nie jest to miłe. Wolę mieć mniejsze usta i czuć się komfortowo.

25. Fluid Phamaceris mimo wakacji był za ciemny. Mieszałam go z kremem, ale wtedy nie krył niemal wcale.


Pasty, płyn, chusteczki i płatki, czyli podstawa. Wszystko to kupiłam znów-takie samo ;)

Wrześniowe denko jak widać poszło mi nieźle. W zużyciach, bo zdjęcia są okropne. Denko październikowe dalej czeka na obfotografowanie, więc obiecuję, że postaram się bardziej. 
No i spróbuję na jutro...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz