niedziela, 22 listopada 2015

Bioderma Photoderm Max spf50 mleczko, czyli nie zapominajmy o filtrach nawet zimą

Witajcie,

Dzisiaj przychodzę z czymś nie koniecznie nawiązującym do pogody. Przynajmniej u mnie za oknem nie jest za pięknie. No, ale o cerę dbać trzeba zawsze, więc filtry są konieczne.

Filtr Biodermy polubiłam, chociaż nie jest to szczyt moich filtrowych wymagań. Jednak na pewno warto go wypróbować, bo stosunek jakość-cena jest w tym wypadku bardzo korzystny. 


Filtr zamknięty jest w typowej dla Biodermy tubie zamykanej na klik. Ja mam jeszcze starą wersję. Obecnie to mleczko zamknięte jest w tubie białej z pomarańczowymi napisami. Jak na mój gust nowa tubka jest zdecydowanie ładniejsza.
Pojemność jest duża, bo aż 100ml. Mój filtr kosztował 63zł.


Mleczko ma biały kolor i dość rzadką konsystencję. Nie pachnie niemal wcale, a to co ewentualnie wyczujemy nie drażni naszego nosa.


Po rozsmarowaniu przepisowej ilości filtr bieli. Nie jest to trupia biel jak to czasem przy filtrach ma miejsce, ale taka też zdrowo nie wygląda. Jeśli użyjemy podkładu problemu nie ma. Każdy podkład jaki używałam trzymał się na Biodermie bardzo ładnie.
Solo bielenie może być problemem. 
Warstwa filtra jednak chociaż białą, to nie świecąca. 
Biała twarz w wakacje mi nie przeszkadzała więc używałam go solo. Że wyglądałam blado, to nic. Grunt, że się nie świeciłam (chociaż moja cera jest z natury sucha).


Produkt mnie nie zapchał, nie uczulił, a do obu tych przypadłości mam tendencję. 
Słońce nie opaliło mnie ani odrobinkę, więc chroni bardzo dobrze.
Na pewno jeszcze do mnie trafi.


Przepraszam, że post jest taki chaotyczny, ale pisałam go w ratach, bo moje dziecko ostatnio cierpi na bezsenność :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz