środa, 21 stycznia 2015

WYZWANIE...10 w pół roku


Witam Was wszystkie serdecznie!
Dzisiaj przychodzę do Was z czymś, czego myślałam, że nigdy się nie podejmę. A jest to wyzwanie!
Najpierw miałam ochotę dołączyć do akcji themakeupdrawers "wykończyć 5 do 5.05", ale jak już zaczęłam przeglądać swój zbiór, to uzbierało się tego znacznie więcej.
Ta akcja akurat mignęła mi u którejś ze szwedzkich blogerek, więc i ja postanowiłam się przyłączyć.
A zasady są proste i jakże trudne jednocześnie: wybieramy 10 produktów, które zalegają u nas bardzo długo lub na których używanie zwyczajnie nie mamy ochoty i je denkujemy. Mamy na to pół roku, a po skończeniu jednego produktu wybieramy następny na kolejne 6 miesięcy i tak w kółko. 

Ja wybrałam co prawda 11 produktów, a to dlatego, że jednego kremu zostało mi dosłownie na tydzień używania, a leży i czeka już znacznie dłużej.

Tak więc przedstawię wam, co wytypowałam.


Szampon L'Oreal. Jest to wielka, 1,5 litrowa butla. Kupiłam go u fryzjerki, która wychwalała go pod niebiosa w komplecie z maską. Maski już nie ma, a to niestety zostało. Jego trwałość to 12 miesięcy od otwarcia, więc długo zastanawiałam się, czy przypadkiem już tyle u mnie nie stoi, ale na szczęście w kalendarzyku zapisałam kiedy go kupiłam. I tak oto mam czas do kwietnia. 
Czarną kreską zaznaczyłam ile go jeszcze w butli zostało.



Antycellulitowa oliwka do masażu z Ziaji stoi u mnie już bardzo długo. Ogólnie zużywanie oliwek idzie mi dość topornie. Tutaj również zaznaczyłam zużycie i jak widać nie ma go prawie wcale. A to dlatego, że w zamyśle producenta oliwka ta ma zapach pomarańczy, ale wg mnie śmierdzi ona stechlizną. No nic, spróbuję ją zużyć.



Pharmaceris T, intensywnie matująca emulsja do twarzy i krem z kwasem migdałowym.
Emulsja jest cała, nigdy jej nie używałam, a krem to ta moja dodatkowa jedenastka, bo zostało go już malutko. Nie używałam go już bardzo dawno, bo wyleczyłam swoje krostki, więc nie widziałam sensu zaczynania emulsji. Ale teraz postaram się je jakoś zużyć, ewentualnie może kogoś nimi obdaruję :)



Ziaja mleczko aloesowe do demakijażu. Kolejne, którego nigdy nie użyłam. W zasadzie to moja cera źle reaguje na Ziaję i trochę boję się go używać. W dodatku nie przepadam za mleczkami, Kupiła mi je siostra, jak powiedziałam jej niech w Polsce kupi mi coś do demakijażu. Teraz już wiem, że muszę precyzować co potrzebuję. Tymczasem jednak do czerwca mam zamiar to zużyć.



Olay, krem na noc. Jaki, nie wiem. W zasadzie to chyba jest jakaś próbka, bo jego pojemność to bodajże 30ml. Wala mi się po szufladzie już od bardzo, bardzo dawna dlatego jest w moim zestawieniu. Mam nadzieję, że go zużyję.



A to jest właściwie u mnie nowość. Masełko do ciała. O jejku, jak ono śmierdzi! 
Dotknęłam go chyba tylko raz i bardzo długo czułam ten zapach na sobie. No nie wiem, jak się do niego przełamać. Dwa dostałam od Męża, kokosowe oddałam siostrze i zostało jeszcze to. Nie będę mu robić przykrości i go wyrzucać. Do czerwca postaram się je zużyć.



Top Coat Lovely to stały lokator mojej torebki. I nie dlatego, że go tak namiętnie używam, co po prostu leży i zajmuje miejsce. Ważny jest do 02.2016, ale postaram się go zużyć wcześniej. Z uwagi na kolor myślę, że nie będzie to jakoś bardzo trudne.



Mgiełka Playboy jest już ze mną baaardzo długo. Zapach mi się kiedyś podobał, teraz średnio mi odpowiada. Na ciele nie utrzymuje się niemal wcale, co akurat w takiej sytuacji się chwali. Nie widzę jednak sensu pryskać się czymś, co zanim wyjdę z domu to wywietrzeje. Ale postaram się przełamać i wykończyć tą mgiełkę, a na przyszłość unikać takich zapachów.



I dziecięce perfumy :) 
Początki mojej ciąży objawiały się miłością do zapachów gum balonowych i cukierków, a te "perfumy" są tego efektem. Mam je od czerwca, więc w sumie nie tak długo, ale coś czuję, że jeśli nie postanowię sobie ich zużyć, to nie zużyję ich nigdy. 



I ostatni już zapach, którego na szczęście zostało niewiele. 
Perfumy te kupiłam chyba w Oriflame. Bardzo intensywnie pachną różami, a zapach utrzymuje się długo. Są przez to mega wydajne. Ich data ważności niedługo się kończy, a ja nie mam najmniejszej ochoty ich używać, ale spróbuję, bo w końcu szkoda moich pieniędzy.


I to by było na tyle kosmetyków, których zużycie mnie nagli. Chociaż na pewno znalazłoby się coś jeszcze, to jednak te jak na razie będą moim priorytetem. Pół roku na kosmetyk, jak nie to poleci on do kosza. Mam nadzieję, że takie "zmuszanie" się do zużywania kosmetyków nauczy mnie rozsądniej podchodzić do zakupów i może coś zaoszczędzić :)

Was oczywiście też bardzo zachęcam do udziału w takim wyzwaniu i bardzo Was proszę, trzymajcie za mnie kciuki, bo będą mi potrzebne :)










8 komentarzy:

  1. Ta mgiełka playboy też u mnie zalega. Ja używam jej jako odświeżacza powietrza do samochodu:) Psikam nią po fotelach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj skorzystałam z podpowiedzi i też wyniosłam ją do samochodu :)

      Usuń
  2. Fajna akcja :) Sama staram się na bieżąco wszystko zużywać, a część z zalegających bubli oddałam albo opchnęłam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę Ci powodzenia w wyzwaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki za szybkie opróżnienie wszystkich opakowań. Śmierdzące masełko warto zużyć do pielęgnacji stóp. Jak założysz na nie skarpetki to zapach przestanie być aż tak drażniący :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki za zużywanie ;)) Też miałam sporo takich delikwentów, którzy mi zalegali na półce, ale pożegnałam się z nimi jeszcze w grudniu ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki za zużywanie ;)) Też miałam sporo takich delikwentów, którzy mi zalegali na półce, ale pożegnałam się z nimi jeszcze w grudniu ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. To powodzenia w zużywaniu :)

    OdpowiedzUsuń