niedziela, 4 stycznia 2015

Studnia bez dna, czyli co siedzi w torebce ...

             Dzisiaj miałam was znów zanudzać jedną z kolejnych recenzji, jednak plany uległy lekkiej zmianie, a to za sprawą mojego D.
Jak już gdzieś tutaj pisałam jestem już w ósmym miesiącu ciąży i kiedy na zakupach jestem z D, to on dźwiga za mną moją torbę. I wiecznie przy tym narzeka! Tak więc dzisiaj, chcąc się trochę podlizać postanowiłam zrobić wielkie czyszczenie torebki. Wyrzuciłam wszystko co niepotrzebne, co wydaje się być zbędne, a i tak torba dalej jest w połowie pełna. 
Tak oto prezentują się rzeczy, które w mojej torbie być muszą:


Jak widać jest tego sporo, ale nie wyobrażam sobie wyjścia gdziekolwiek bez tego oto asortymentu. I tak wydaje mi się, że w torbie zostało absolutne minimum. A w pojedynkę wygląda to tak:


Kalendarz, bo jakżeby inaczej. Tam mam wszystko! Bez niego nie zrobię zakupów, zapomnę o spotkaniu czy o wizycie u dentysty. Kalendarz musi być!
Książka, bo jeśli już u tego dentysty będę to w poczekalni też coś robić trzeba. Albo w samochodzie jak czekam aż brat skończy szkołę. Książki nie może przecież zabraknąć!
Długopisy. A jeśli nagle dowiem się czegoś, co koniecznie muszę zapisać? Długopisy to konieczność.



Chusteczki do higieny intymnej. Wiadomo, ciąża, infekcje się mnie łapią tym bardziej, a korzystać z publicznej toalety bez tego drobiazgu sobie nie wyobrażam. Z nich nie można zrezygnować!
Chusteczki nawilżane do wycierania rąk. To zawsze przy sobie ma chyba każda z nas. Nie można bez nich wyjść.
Chusteczki higieniczne. To podstawa, zwłaszcza o tej porze roku. Być musowo muszą.
Plasterki. A jeśli mnie obetrze but? Albo jeśli się niechcący skaleczę? Złamię paznokcia? Plasterków nie wyrzucę.


Żel antybakteryjny. Nie ma dnia żeby nie był w użyciu. A to muszę odkazić kierownicę, a to deskę w toalecie, albo chociażby ręce przed jedzeniem. Żel jest koniecznością!
Krem na każdą pogodę. No bo mamy zimę. Nie, krem musi zostać.
Krem do rąk. Z moimi dłońmi z kremu nie zrezygnuję, nie ma opcji. Krem do rąk to must have.


Szczotka. Bo jakoś trzeba wyglądać, a wiadomo co czapka robi z włosami. Szczotka nie wyleci!
Błyszczyk. No muszę się prezentować. Zresztą z błyszczykiem wzrasta mi pewność siebie. A poza tym jest taki malutki, że jego obecności w torbie się nawet nie zauważy. Błyszczyk? Obecny!
Perfumy. To akurat oczywiste. A że te akurat mają nakrętkę warzącą pół kilo to nie moja wina. Coś mi musi przypominać o lecie i te perfumy to robią. Zostają!


Telefon. Z względów wiadomych. Był, jest i będzie.
Klucze. Powtórka z rozrywki. Są!
Gumka do włosów. Toż to drobiazg, ale jakże potrzebny. Zostaje!
Tabletki. Nie do zastąpienia w kryzysowych sytuacjach. Nie wyrzucę, nie ma szans nawet.
Pomadka ochronna. Jestem usprawiedliwiona pogodą. Do torby z nią!

A tak się prezentuje cała torebusia z moimi "drobiazgami":


Zważyłam. I uwaga. Ponad dwa kilogramy! 
D. ciągle narzeka, a ja na prawdę nie wiem z czego mogłabym zrezygnować, bo przecież wszystko jest potrzebne. A i tak nie mam tu portfela, bo zawsze noszę go w kurtce, a w nim kolejne "skarby". Karty klienta swoje ważą :) 

A jak sprawa ma się u was? Prawda, że nie tylko ja noszę ze sobą tyle bagażu idąc po prostu do sklepu, czy na spacerek? ;) Powiedzcie, że tak, bo D. mnie zje ;P






3 komentarze:

  1. Całkiem sporo nosisz w torebce :)

    U mnie brak żelu do rąk, chusteczek do rąk - nie używam takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam dużo rzeczy w torbie :) Noszę też małą parasolkę, jakby złapał mnie deszcz, torbę na zakupy i czasem wrzucam tablet albo milion niepotrzebnych rzeczy. Długopisy i jakiś notes/kalendarz też muszę mieć, bo często coś ciekawego wpada mi do głowy. Tylko szczotki brak, bo nie potrzebuję mieć jej ze sobą. Ale żel/chusteczki do rąk to mój niezbędnik :) Dodatkowo mam jeszcze gaz pieprzowy, ale przekładam go z torby do kieszeni, żeby mieć go pod ręką. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że mam więcej rzeczy w torebce niż Ty, ale wolę się nie upewniać :p

    OdpowiedzUsuń