poniedziałek, 2 lutego 2015

Skromni styczniowi ulubieńcy ...

Witajcie!

Nie będę oryginalna, ale i mi styczeń minął bardzo szybko. Właściwie to przeleciał mi między palcami.
Z moją pielęgnacją w tym pierwszym miesiącu też było raczej średnio. Używałam tylko rzeczy niezbędnych, darując sobie makijaż, czy zabawy z włosami.
Zresztą, doskonale widac to w moich skromnych ulubieńcach.
Nawet zastanawiałam się, czy jest sens pisac ten post. No i się zdecydowałam, bo wracając tutaj będę od razu wiedziec co dobrze robi mojej skórze :)

A więc nie przedłużając...

Moi styczniowi ulubieńcy:


Na miejscu pierwszym, górujący na tym zdjęciu szampon z odżywką Timotei. Cały miniony rok byłam wierna wersji do włosów brązowych, a że mama go w Polsce nie znalazła, to przywiozła mi ten. I przepadłam w nim tak samo, jak w jego brązowym bracie. Właściwie nie widzę między nimi różnicy. No, może poza zapachem. Ten ślicznie pachnie migdałami, tamten henną.
Taka wielka butla wystarczyła mi na połowę grudnia, cały styczeń, a i w lutym użyję go jeszcze ze 3 razy.
No i pompka, którą uwielbiam w szamponach, i cena niska. Kocham ten szampon.

Ulubieniec kolejny, Biały Jeleń, o którym było ostatnio na blogu. O tu dokładnie.
To co zrobił z moją skórą zdecydowanie klasyfikuje go w ulubieńca miesiąca, jeśli nawet nie roku.
Teraz używam pod prysznicem jego podstawowego brata, którym najpierw myłam ręce, ale że już się wysmrodził na mydelniczce, to poszerzyłam mu zastosowanie. I też jest super! Chyba nawet kiedy zagoję skórę, to do żeli nie wrócę.

Pomadka Isana Intensiv, to na prawdę dobry kosmetyk w niskiej cenie. 
Dobrze nawilża usta, koi. Do ust bardzo podrażnionych raczej się nie nada, ale ja używam jej w domu i sobie chwalę. W dodatku kocham jej zapach! Mama kupowała mi kiedyś pomadki pachnące dokładnie tak samo. To mój smak dzieciństwa :)

I a'propo dzieciństwa, ostatni już ulubieniec Johnson's Baby lotion. Kupiony z myślą o wyprawce dla Malutkiej, ale po przeczytaniu jego składu i powąchaniu zdecydowałam, że na Maleństwie używac go nie będę.
Na mojej skórze jednak sprawdza się bardzo dobrze. Kiedy była mocno podrażniona każdy inny balsam powodował ogromne pieczenie. Ten też nie był niezauważalny, ale zdecydowanie mniej podrażniał, a nawilża na dobrych kilka godzin. Do tego jest wydajny, używam go dwa razy dziennie od dwóch tygodni i myślę, że jeszcze na tydzień powinien mi wystarczyc.


Jak widac nie jest tego dużo, a i to co się tu znalazło to absolutne minimum.
Co mnie jednak dziwi, pomimo mojego kosmetycznego lenistwa przez te dwa dni wykończyłam już 5 kosmetyków. Na prawdę muszę wprowadzic jeszcze większy minimalizm.

I teraz się chwalę. Jak na razie kupiłam tylko dwie pasty do zębów i jeden żel pod prysznic dla D. I nic więcej! Wprowadzenie zasady 200kr na miesiąc jak na razie skutecznie odgania mnie od półek z chemią :)

A jak Wasi styczniowi ulubieńcy? Znacie moich? I czy u Was też styczeń upłynął pod znakiem słodkiego, kosmetycznego lenistwa?


11 komentarzy:

  1. Nie miałam nic z Twoich ulubieńców ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłam kiedyś zestaw 6 róznych mydeł Biały Jeleń. Powoli je wykańczam, ale szału nie ma. Jedynie z owsem dosyć przypadło mi do gustu

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęciłaś mnie tą pomadką z Isany, jak dobrze pamiętam siostra bardzo sobie zachwalała właśnie tę pomadkę. Na ten okres zimowy taka pomadka z pewnością się przydaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo jest na prawdę fajna, ale raczej na usta bezproblemowe. Z dużym mrozem może byc ciężko :)

      Usuń
  4. Biały Jelen bardzo lubię :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Timotei służył mi przez jakiś czas potem moje włosy się przyzwyczaiły i musiałam go odstawić :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam żadnego z tych kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic z tego nie miałam, ale na pomadkę sie chyba skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja Białym Jeleniem myję pędzle :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam żadnego z nich.

    OdpowiedzUsuń
  10. tego mydła Biały Jeleń używam do mycia pędzli:)

    OdpowiedzUsuń